Blog

Bałkański festiwal na polskiej ziemi

Jest w Polsce muzyczny festiwal na który zbieram się już od kilku lat. I cierpię ogromne katusze na wspomnienie swojej nieobecności w Barcicach rok temu, gdy na Pannonice wystąpili Fanfare Ciocarlia i Shantel wraz z Bucovina Club Orkestar. Na szczęście festiwal ten ma się pięknie, kolejna edycja zapowiada się znakomicie, bałkański ogień zacznie płonąć, a ja będę miał ogromną przyjemność chłonąć wszystko z pierwszej ręki. 

Mamy niezaprzeczalną słabość do ludzi z południa. Dotyczy to oczywiście również naszych braci z byłego bloku komunistycznego, z krajów byłej Jugosławii. Podziwiamy ich za charakter, temperament, konkretną urodę i sukcesy sportowe niewspółmierne do wielkości kraju i zaludnienia. Same ostre wspomnienia wybitnych pisarzy, muzyków, narciarzy, koszykarzy, piłkarzy ręcznych. Ludzi często niełatwych, ale z ogromnym charakterem. Najlepszy europejski koszykarz w historii NBA Drażen Petrović (polecam artykuł wspomnieniowy o nim), najbardziej intrygujący buntownik w historii Konkursu Chopinowskiego – Ivo Pogorelić. I wreszcie człowiek, który zasiał ziarno – Goran Bregović, który przetoczył się wraz ze swoją orkiestrą przez Polskę, wzbudzając wszędzie ogromny entuzjazm.

Muzyka z Bałkanów, folk, brzmienie dęciaków powodowały u nas szczególną fascynację. Szary lud uwalniał pod wpływem nieokiełznanych nut nieujawniane przez wiele lat emocje, nagle ludzie zaczęli spontanicznie wariować, tańczyć w kółkach, łączyć się we wspólnej zabawie. To nie tak, że tego w Polsce nigdy nie było, bo przecież pierwsze festiwale jazzowe organizowane przez Leopolda Tyrmanda, spontaniczne (choć w jakimś stopniu kontrolowane przez służby) szaleństwa na festiwalu w Jarocinie – tak, pojedyncze imprezy ujawniały czego nam tu brakuje, co nam rozjaśnia świat.

Festiwal Pannonica ma jeszcze krótką historię, powstał w czasach, w których możemy właściwie wszystko. Nazwa festiwalu pochodzi prawdopodobnie od Panonii – prowincji rzymskiej położonej między Sawą a Dunajem, czyli terenów, gdzie dziś się między innymi grywa bałkańsko-cygańskie klimaty. Najsłynniejsza Pannonica to mecenaska bebopu, baronowa jazzu – Kathleen Annie Pannonica de Koenigswarter z domu Rotschild . Niezwykłe imię pochodzi od ćmy, choć zarówno baronowa jak i sam festiwal nasuwają myśli o pięknie rozkwitającym, niezależnym motylu.

Polskie duże festiwale zazwyczaj kojarzą się z lotniskami, stadionami, halami lub trawnikami w środku miasta. Akcja Pannoniki rozgrywa się w wiosce nad Popradem, a gości festiwalu łączy nie tylko słabość do bałkańskiej muzyki, ale też aprobata dla idei slow food i slow life. Jest to muzyka niszowa, ale łącząca ludzi z zupełnie różnych stron życia, którzy chcą potańczyć, popływać w Popradzie i spędzić beztrosko kilka dni w towarzystwie pokojowo nastawionych ludzi. Impreza ma opinię bardzo przyjaznej dla dzieci, więc jest to być może najbardziej familijny festiwal w Polsce. Do tego dochodzą jeszcze bardzo sensowne ceny karnetów. Czego chcieć więcej? Już nie mogę się doczekać!

Mogą Ci się spodobać

Dodaj komentarz