TOP10 gadżetów dla świeżo upieczonych mam

TOP10 gadżetów dla świeżo upieczonych mam

Gdy zaszlam w upragnioną ciążę zaczęłam czytać dużo na temat rodzicielstwa, noworodków, najczęstszych problemów, pierwszych dniach z dzieckiem i oczywiście o całej wyprawce, która przyda mi się przy tej maleńkiej istocie. Teraz z perspektywy czasu, jako mama już ponad rocznej córeczki chciałabym się z Tobą podzielić swoim doświadczeniem i powiedzieć co było MOIM TOP10 w życiu z noworodkiem 🙂

1. Kosz Mojżesza

Nie mam wielkiego mieszkania, zaledwie 40m², jednak ten gadżet był niezastąpiony. Bardzo chciałam mieć małą u boku kiedy robiłam codzienne rzeczy. Kiedy jadłam śniadanie, mała w koszu leżała obok stołu, kiedy szłam się myć kładlam kosz na podłodze obok wanny, kiedy robiłam obiad, kosz z dzidzią leżał przy progu kuchni, kiedy miałam relaks z książką, koszyk leżał tuż obok mnie. Maleńkie dziecko wciąż śpi i wybudza się na karmienie, po czym zasypia dalej, nie ma lepszej metody na to by nie rozbudzilo się na maxa niż natychmiastowa reakcja 🙂 A dzięki temu, że miałam kosz – mała zawsze była obok.

2. Laktator

Długo się zastanawiałam czy jest sens kupować, czy nie będzie zbyteczny. Zostawiłam to na czas, gdy już dziecko będzie na świecie. Musiałam jednak wysłać po niego męża, bo przy nawale pokarmu okazał się moim najlepszym przyjacielem. Szczerze współczuję kobietom, z czasów gdy laktatorów na świecie nie było.

3. Przewijak

Przewijak to miejsce, gdzie moje dziecko jest przewijane, ubierane, przebierane, na którym odbywają się wszelkie zabiegi higieniczne przy których musi być spokojna. Piszę, że jest? Tak. Ma już ponad rok i mimo, że ledwo się na nim mieści to dalej nie mogę się z nim rozstać. Nigdzie indziej nie przebiorę jej pieluszki w takim spokoju jak właśnie na przewijaku, z każdego innego miejsca mi ucieka!

4. Ubranka, ubranka i jeszcze raz ubranka

Moje dziecko było egzemplarzem ulewającym kilka razy dziennie. Przebieralam ją za każdym razem, bo to były naprawdę duże pawie.. No więc jak tylko wyciągałam kolejne zestawy z jej szafy to przypominały mi się słowa wszystkich „po co Ci tyle ubranek?”, „przecież to dziecko tego wszystkiego nie wynosi”, „szkoda kasy, wyrośnie Ci z tego szybciutko!”. I co? I przybiłam sobie piątkę za każdym razem gdy znów ulała, a ja miałam czyste ubranka na przebranie! I nie musiałam prać codziennie, bo zapas czekał. Oczywiście nie każde dziecko ulewa i nie każde trzeba przebrać 5 razy dziennie, moje dziecko trzeba było. Intuicjo, dziękuję Ci!

5. Rożek

Moja córeczka urodziła się w grudniu, więc było zimno. Zawinięta w rożek była otulona, było jej cieplutko i dobrze. Spała w nim około miesiąca, cały czas. I w dzień i w nocy. A my uwielbialiśmy swojego małego kebaba. Rożek mieścił się w koszu i to był nasz zestaw idealny na sam początek.

6. Pieluszki tetrowe

Kiedy tylko mała miała czas aktywności i nie spała to wszędzie kładliśmy ją na pieluszkach tetrowych. Z dwóch powodów, bo to higieniczne – jednak na kanapę goście siadają tyłkami, narzuta z łóżka sypialnianego kladziona jest na noc na podłodze. A drugim powodem było to, że jak już wcześniej pisałam, Oliwka ulewała. No więc baliśmy się, że wszystko będzie smierdziało kwaśnym mlekiem.

7. Segregator pediatryczny

Chodzi mi o segregator od @mamaginekolog. To jest hit hitów, jako rodzic pierwszego dziecka możesz spać spokojnie jeśli stoi on na półce. Nie wiesz jak się obchodzić noworodkiem? Otwierasz go i masz informacje. Maluch ma gorączkę! Co robić? Otwierasz segregator i wiesz. Jeny, znów szczepienie? Piękna tabelka z kalendarzem szczepień i dawką rzetelnej wiedzy. Jasne, mamy Internety, ale nie koniecznie źródła, które będziemy czytać w stresie mają aktualną wiedzę medyczną. W segregatorze ta wiedza jest aktualna i spisana przez pediatrę.

8. Aspirator do noska

Nie chodzi nawet o katar, ale jeśli taki maluch ulewa to trzeba mu pomóc pozbyć się z nosa mleka, które tam zalega. Przyłożenie aspiratora do noska na sekundę do każdej dziurki ratowało sytuację, małej od razu oddychalo się lepiej. Oczywiście przy katarku, który się niestety też pojawił jest totalnie niezastąpiony.

9. Poduszka do karmienia

Dla mnie bardzo potrzebna rzecz. Noworodek jest tak maleńki, że chyba nie da się wygodnie usiąść i karmić bez poduszki. Dziecko jest na idealnej wysokości, nie trzeba trzymać tego słodkiego ciężaru, który po kilku minutach daje plecom w kość. Totalnie zero obciążenia.

10. Muszelki na sutki

Boziu drogi, jaki to jest cud techniki. Przez pierwsze dni czułam taki ból, że karmiłam ssaka ze łzami w oczach. Trochę dlatego, że na początku źle przystawiałam dziecko do piersi, a troche dlatego że to po prostu na początku może boleć. Wysłałam męża po nakładki, był w kilku sklepach, ciężko było je dostać, ale udało się. Dzięki nim w ciągu kilku dni wszystkie ranki miały szansę się zagoić i przestało boleć.

Podsumowując, mimo wielu przydatnych rzeczy te 10 według mojej opinii były naprawdę potrzebne. Oczywiście wiem, że każda mama mogłaby określić jako „must have” coś innego, a może jednak zgadzacie się ze mną? Co Wy możecie polecić innym mamom?

Dodaj komentarz